O Co-Libris

DSC_0249

Fot. Beata Orłowska

Co-Libris to ja. Oj, brzmi bardzo skromnie. No dobrze, to inaczej: Co-Libris to moje późne dziecko. Zrodziło się wraz z pierwszymi siwymi włosami na mej głowie.

Romanistka z wykształcenia (pozdrawiam wszystkich absolwentów UJ), przez większość dorosłego życia pracowałam w biznesie (budownictwo), na linii Polska-Francja. W tym okresie szczególnie liczyła się dla mnie operatywność, skuteczność i dobra organizacja. Było to konieczne, aby pogodzić intensywną pracę zawodową, wychowanie dzieci i budowę domu. Na szczęście (mój anioł stróż musiał czuwać nade mną ) zaczęłam się również interesować jogą (początkowo jako „gimnastyką”), potem również medytacją, co pozwoliło mi w tym całym zabieganiu zachować pewną równowagę (w każdym razie uniknąć „przepalenia bezpieczników”). I powoli, powoli kursor moich priorytetów zaczął przesuwać się z akcji na kontemplację. (Więcej o tej przemianie w moim wpisie „Od bólu kolana do…wydawnictwa” TUTAJ) A gdy się zatrzymałam, pojawiło się miejsce na pytania: Kim jestem? Kim naprawdę jestem? Co naprawdę jest dla mnie ważne? Jaki jest sens tego, co robię?

W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania pomaga mi medytacja (tworząc przestrzeń, w której przebłyski odpowiedzi mogą się pojawić) oraz inspirujący ludzie i książki. Dzięki znajomości francuskiego mogę też czytać pozycje, które jeszcze się w Polsce nie ukazały. Tyle, że potem trudno o nich dyskutować z większością moich polskich przyjaciół . Stąd zrodził się pomysł, aby takie książki tłumaczyć i w Polsce wydawać. Mogłabym w ten sposób robić to, co sprawia mi frajdę (tłumaczenie, praca z tekstem), zgodnie z moim własnym rytmem i bez presji, tłumacząc tylko to, co wydaje mi się warte przeczytania, co ma sens. I tak powstał Co-Libris, malutki jak koliber wśród tuzów polskiego i francuskiego rynku wydawniczego, który powoli, słowo po słowie, kartka po kartce, tworzy swoje marzenie.

Różne myśli nocą pisane, czyli